poniedziałek, 5 stycznia 2015

2. Brother

-Jade? To ty? - ni stąd ni zowąd usłyszałam męski głos za sobą. Obróciłam się i ujrzałam blondyna z szeroko otwartymi niebieskimi oczami.
-My się znamy? - spytałam, marszcząc brwi. Nie przypominałam sobie, żeby w Sierocińcu kiedykolwiek był taki chłopak. Poza tym kolegowałam się tylko z Pezz, więc dziwiło mnie skąd zna moje imię.
-No tak, przepraszam, pewnie mnie nie pamiętasz. Jestem Niall, twój starszy brat. - odparł podchodząc do stolika. Uniosłam brwi jeszcze bardziej oszołomiona. 
To jakieś żarty?
Kompletnie zapomniałam o kierowniczce, z którą przed chwilą rozmawiałam. Niecodziennie jakiś nieznajomy do mnie podchodzi, zna moje imię i jeszcze mówi, że jest moim bratem. Po ludziach można było się wszystkiego spodziewać, a w szczególności po nastolatkach. Ciągle żartowali, więc uważałam, że blondyn to też zwykły dowcipniś.
-Nie mam brata, a poza tym nawet cię nie znam. - stwierdziłam poddenerwowana. Nie miałam ochoty na tego typu żarty. - A teraz mógłbyś już iść? Mam ważną rozmowę. - powiedziałam poważnie i patrzyłam na niego z kamiennym wyrazem twarzy mając nadzieję, że choć trochę go to zniechęci do żartowania ze mnie.
-Przepraszam. Będę czekać na zewnątrz. - uśmiechnął się do mnie i wyszedł. W myślach zaczęły mi się pojawiać dziwne sceny. Wydawał się strasznie natrętny.
A może to jakiś gwałciciel albo złodziej albo inny bandyta?
Patrzyłam przerażona jak chłopak wychodzi i spokojnie zaczyna spacerować przed restauracją. Wyglądał ewidentnie podejrzanie. Chociaż jaki normalny przestępca podchodziłby tak po prostu i mówił takie rzeczy? Przecież jakby chciał mi coś zrobić to zaczaiłby się na mnie lub chciał się ze mną zapoznać, żeby zdobyć moje zaufanie, prawda?
-Czy możemy już wrócić do naszej konwersacji? - spytała zniecierpliwiona Pani Cook. Wyrwana z przemyśleń odwróciłam się do niej przodem. Poprawiłam włosy i nerwowo wygładziłam ubranie.
-Tak, tak. Przepraszam, ja nie znam tego chłopaka, musiał mnie z kimś pomylić. - wyjaśniłam szybko i uśmiechnęłam się słabo. Kobieta kiwnęła tylko głową i zadała mi kolejne pytanie.
Po jakiejś godzinie Pani Cook w końcu zamknęła swój notatnik i wstała z miejsca.
-Za tydzień przyjdź ze swoimi dokumentami, wtedy dokładniej rozpatrzę twoje zgłoszenie. - powiedziała, a ja szybko wstała i wyprostowałam się. 
-Oczywiście, dziękuję bardzo. - kiwnęłam głową. Uścisnęłyśmy sobie dłonie na pożegnanie. Kobieta wróciła do swojej pracy. Odetchnęłam z ulgą rozluźniając spięte dotąd mięśnie. Przeczesałam włosy i przygryzłam wargę. Wydawało mi się, że nie było tak źle. Zakodowałam sobie w głowie, żeby na następne spotkanie ubrać się bardziej formalnie.
Wyszłam z restauracji wybierając w telefonie numer przyjaciółki. Przyłożyłam telefon do ucha. Pip... Pip... Pip... Pip... . Po 4 sygnale zrezygnowałam ze skonktaktowania się z nią. Najwyraźniej miała jeszcze tą rozmowę, więc musiałam zaczekać. Schowałam telefon do tylnej kieszeni spodni i rozejrzałam się zastanawiając się, gdzie mogę usiąść, aby na nią poczekać. Nie miałam zamiaru siedzieć w Nandos w tym smrodzie tłustych portaw. Już wystarczyła mi ta godzina przebywania tam. Wydawało mi się, że cuchnęłam przez to, co jeszcze bardziej zachęciło mnie do wrócenia do domu i wzięcia prysznica. Jednak nie mogłam pójść bez przyjaciółki. Obiecałam jej, że wrócimy razem.
-O, wreszcie! - do moich uszu dobiegł ten sam męski głos. Po chwili pojawił się przede mną nikt inny, jak niebieskooki. Wypuściłam zirytowana powietrze. Nie byłam już wystraszona, na pewno nie aż tak jak wcześniej. Postanowiłam, że dam mu do zrozumienia, żeby się lepiej odczepił. Poza tym było wokół dużo przechodnich, więc nie odważyłby się mi czegokolwiek zrobić.
-Gościu, czego ty chcesz? Nie znam cię. Mógłbyś zostawić mnie w spokoju? - podniosłam głos zwracając uwagę kilku ludzi przechodzących obok. Zarumieniłam się lekko, ale nadal patrzyłam na niego ostrym wzrokiem.
-Ale Jade, to ja, Niall. Jestem twoim bratem. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale mogę ci to udowodnić. - mówił zdeterminowany, a może nawet zdesperowany.
-Ja nie mam brata! Nie mam rodziny! - krzyknęłam. Nie przejmowałam się innymi, którzy słuchali moich krzyków. Chciałam tylko, żeby on się ode mnie odczepił.
-Proszę, daj mi wytłumaczyć. - prosił spokojnie. Zaczęłam się zastanawiać nad jego propozycją. Z jednej strony wydawało mi się to absurdalne, przecież nie mogę tak po prostu uwierzyć jakiemuś chłopakowi, który podaje się za mojego brata. Lecz z drugiej strony warto dowiedzieć się, jeśli naprawdę ma się brata.
-Ale... Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś jakimś psycholem, który chce mi coś zrobić? - spytałam unosząc brwi do góry. Skrzyżowałam ręce na piersiach, żeby wyglądać odważniej.
-Gdybym chciał, to od razu zaciągnął bym cię w jakąś uliczkę. - stwierdził wzruszając lekko ramionami. W sumie zgadzało się to z moimi przemyśleniami.
Jeden punkt dla niego.
-No dobra, mów. - westchnęłam zrezygnowana, opuszczając ręce. Rozejrzałam się jeszcze na wszelki wypadek, żeby mieć pewność, że mam kogo prosić o pomoc jakby coś.
-Może się przejdziemy? Wtedy wszystko ci opowiem. - zaproponował uśmiechając się przyjaźnie. Patrzyłam na niego chwilę i kiwnęłam w końcu głową. W bezpiecznej odległości szliśmy wzdłuż ulicy.
Niall opowiadał mi o swoim dzieciństwie. Wszystko się zgadzało, nawet imiona naszych rodziców. Okazało się, że nie wiedziałam o jego istnieniu, ponieważ został przeniesiony do Domu Dziecka w Doncaster.
-Ale skąd wiesz o moim istnieniu? - zapytałam nadal nie mogąc uwierzyć, że mam brata. Wydawało się niemożliwe, że po tylu latach w końcu go poznałam. Choć różne niespodzianki zdarzają się w życiu. 
-Dowiedziałem się od opiekunek w Sierocińcu. Powiedziały mi, jak masz na imię i ile masz lat. Kiedy byłem pełnoletni opuściłem Dom Dziecka. Chciałem od razu do ciebie pojechać, ale stwierdziłem, że poczekam, aż ty również będziesz mogła wyjść. Wyliczyłem sobie dokładnie tydzień od twoich 18 urodziny, bo wtedy można opuścić. - wyjaśnił. Kiwnęłam głową rozumiejąc. To było naprawdę wiarygodne, ale nie mogłam tak po prostu mu zaufać. 
Ludzie to świnie, możesz liczyć tylko na siebie.
-Ale nadal nie mam pewności, że mówisz prawdę. - powiedziałam, patrząc na niego łagodniej niż wcześniej. Zastanowił się przez chwilę przygryzając dolną wargę. Dokładnie jak ja, gdy o czymś myślę.
Nagle coś go oświeciło, tak przynajmniej wnioskowałam po jego minie.
-Też masz znamię na prawej kostce? - spytał szybko, zatrzymując się i patrząc na mnie wyczekująco. Odkrył ową część ciała. Widniała tam taka sama ciemna plamka jak na mojej. 
Odkryłam swoją i porównałam obie. Chwilę się nie odzywałam, nie mogąc uwierzyć. To już nie mógł być przypadek. Było to zbyt dziwne.
-Identyczne. - szepnęłam wpatrując się w jego i w moją.
-Właśnie. Teraz mi wierzysz? - spytał z nadzieją, patrząc na mnie. Uśmiechał się prawie niewidocznie. Podniosłam głowę i spojrzał mi w oczy. Mówił prawdę. Z oczu można dużo wyczytać, a jego były szczere i wesoło, błękitnie błyszczały. Identyczne jak mamy. Kiedyś pokazali mi jej zdjęcie. Był bardzo podobny do niej 
-Ja... Chyba tak. - wymamrotałam. Nadal byłam oszołomiona, ale w pewnym stopniu szczęśliwa. Nie byłam sama. Miałam mojego brata, moją rodzinę. 
On tylko uśmiechnął się szerzej i przytulił mnie. Niepewnie odwzajemniłam gest. Nieczęsto, a nawet prawie w ogóle ktokolwiek mnie przytulał. To było naprawdę przyjemne. Poczułam się bezpieczna i... kochana?
-Pojedziesz ze mną do Doncaster i zamieszkamy razem? - spytał podekscytowany. Widać było, że jest szczęśliwy. Jednak ja nie umiałam tak szybko zaufać i zachowywać się normalnie w stosunku do niego. Praktycznie go nie znałam. Nawet jeśli był moim bratem to skąd miałam wiedzieć czego ode mnie chce? Oczywiście, wierzyłam w to, że po prostu chce ze mną utrzymać kontakt, ponieważ nie ma nikogo innego, jak ja, ale wolałam być ostrożna. Miałam nadzieję, że to zrozumie.
-Niall, przystopuj. Ja mam tu przyjaciółkę, z którą mieszkam, a poza tym... Nie wiem, czy chcę gdzieś wyjeżdżać. Prawie się nie znamy. Bez urazy, ale... Nie ufam ci jeszcze... - przygryzłam nerwowo wargę.
-Och... Rozumiem. Przemyśl sobie wszystko na spokojnie, tylko proszę, nawet jeśli nie wyjedziesz ze mną, to możemy utrzymywać kontakt? Nie chcę znowu cię stracić. - wyznał i patrzył na mnie tym razem smutno.
-No pewnie. Nawet bardzo się cieszę, że mam brata, bo myślałam, że nie mam już żadnej rodziny. - uśmiechnęłam się lekko, chcąc go rozweselić. Nie chciałam, żeby myślał, że nie chcę z nim utrzymywać kontaktu, bo w sumie mógł tak pomyśleć po tym jak powiedziałam, że mu nie ufam. Jako mój brat i osoba w takiej samej sytuacji powinien to zrozumieć.
-Ale jest też przecież... - zaczął, ale ja nie dałam mu dokończyć, wiedząc co chce powiedzieć.
-Tak, ale ja... Nie chcę go znać, on nie jest moim ojcem, nie po tym, co zrobił. - gdy to mówiłam w moich oczach momentalnie zebrały się łzy. Chłopak najwidoczniej to zauważył, bo przytulił mnie znów i głaskał uspokajająco po plecach. Moczyłam mu łzami koszulkę. Zawsze się rozklejałam na wspomnienie o nim. 
-Spokojnie, mała. Ja też nie chcę go znać i nie kontaktuję się z nim. - pocałował mnie w czubek głowy. Był taki opiekuńczy. Nie sądziłam, że faceci tacy są, a na pewno nie sądziłam, że kogoś takiego poznam. Jednak nic dziwnego, że tak się przejmował. W końcu sam chciał mnie odszukać.
To było takie miłe. Pierwszy raz poczułam tą więź. Oczywiście, Perrie była dla mnie jak siostra, ale jednak to co innego niż prawdziwa rodzinna miłość.
Usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się Pezz. Oderwałam się od Niall'a delikatnie i zerknęłam na niego.
-Muszę odebrać. - odparłam, wskazując na telefon, a on skinął tylko głową i odsunął się trochę dając mi spokojnie porozmawiać.
-Hej, Jade. Gdzie jesteś? - usłyszałam w słuchawce znajomy, dziewczęcy głos, gdy tylko odebrałam. 
-Cześć. Jestem na Flower Street. - odpowiedziałam patrząc na brata, który patrzył na niebo i gwizdał sobie radośnie. Przypominał mi trochę Perrie. Ciągle uśmiechnięty blondynek z niebieskimi oczami. Pomimo przykrej przeszłości wyglądał jak jedna z najbardziej pogodnych osób jaką widziałam.
Czyli jestem nienormalna, że nie jestem taka radosna, pomimo tego, co przeżyłam?
Opinie innych się sprawdzały. Byłam dziwna, byłam inna. Żałowałam tego, ale co ja mogłam? Nie chciałam przecież udawać.
-O, to dobrze. Czekaj tam, będę za 5 minut. - oznajmiła i rozłączyła się nie dając mi nic odpowiedzieć. Wzruszyłam lekko ramionami i schowałam telefon. Zwróciłam się w stronę Niall'a, który nucił coś pod nosem. Podeszłam bliżej.
-Moja przyjaciółka za chwilę tu będzie. Muszę już iść. - odparłam stając przed nim. Spojrzał na mnie i wydął wargę, robiąc minę smutnego szczeniaczka. Zaśmiałam się cicho.
- A, chwila! Mam dla ciebie spóźniony urodzinowy prezent. - powiedział z uśmiechem i zaczął grzebać w kieszeniach spodni.
- Nie musiałeś. - mruknęłam, ale uśmiechnęłam się lekko. W końcu znalazł to czego szukał. Podał mi niebieskie pudełeczko. Wzięłam je i otworzyłam. Była tam srebrna bransoletka z wisiorkiem z napisem "Jade". Była naprawdę śliczna i jak sądzę kosztowna.
- Jejku, jaka piękna. - uśmiechnęłam się szerzej patrząc na nią. - Ale była pewnie bardzo droga. - mruknęłam, patrząc na niego trochę zmartwiona tym, że wydaje na mnie kasę tak od razu.
- Oj tam. Twoje 18 urodziny. To musiało być coś takiego wyjątkowego. - odwzajemnił uśmiech i wyjął biżuterię. Zapiął mi ją delikatnie na nadgarstku.
- Dziękuję. Jest śliczna. - powiedziałam, patrząc na nadgarstek. Pierwszy raz ktoś zrobił mi taki prezent. Było to dla mnie dziwne i nowe, ale przyjemne. Dziękowałam mu jeszcze kilka razy, a on odpowiadał cichym śmiechem.
Poprosił mnie o numer telefonu. Wymieniliśmy się nimi. 
Po chwili przyszła Edwards. Uśmiechnęła się do mnie promiennie i spojrzała na chłopaka.
-A to kto? - spytała patrząc na niego. 
-To jest Niall, mój brat. - powiedziałam niepewnie i podrapałam się po głowie.
-Brat? - wytrzeszczyła oczy. Chyba z oszołomienia zapomniała o podstawowych zasadach kultury, czyli przedstawieniu się. W sumie nie ma się, co dziwić.
-Później ci wytłumaczę. - uspokoiłam ją potrząsając głową.
-Mhm... O, przepraszam! Perrie jestem. - blondynka zwróciła się do niego i wyciągnęła w jego stronę dłoń. Zarumieniła się przypominając sobie chyba, że już na początku powinna to zrobić.
-Niall. - zaśmiał się cicho i uścisnął jej rękę. - Miło poznać. - uśmiechnął się i spojrzał na mnie. - Jade, zadzwoń jakoś niedługo, dobrze?
-Pewnie. Do zobaczenia! - krzyknęłam odchodząc z przyjaciółką i pomachałam mu na pożegnanie. Odmachał i skierował się w swoją stronę.
Wyjaśnienie wszystkiego Perrie zajęło mi całą drogę do domu. Słuchała uważnie. Była zdziwiona tak samo jak ja na początku.
- A wyjedziesz z nim? - spytała, a w jej oczach pojawił się smutek. 
- Nie wiem jeszcze, ale nawet jeśli, to nie zostawię cię. Za bardzo cię kocham. - odparłam poważnie i przytuliłam ją.
- Ja ciebie też kocham, Jadey. - mruknęła i odwzajemniła uścisk. Uśmiechnęłam się do niej.
Moja komórka wydała charakterystyczny dźwięk, który oznaczał, że dostałam sms-a.

____________________
Od: Niall
Może miałabyś dzisiaj ochotę odwiedzić mnie i moich przyjaciół? Oczywiście, Perrie też jest mile widziana :)
_________________________

-Pezz, Niall zaprasza nas dzisiaj do siebie. Idziemy? - spojrzałam na nią. Był to dobry pomysł na zapoznanie się z jego przyjaciółmi i przedewszystkim z nim.
-Jeśli chcesz, to pewnie. - kiwnęła głową, uśmiechając się lekko do mnie. Wiedziałam, że chciała, żebym utrzymała z nim dobre kontakty.

____________________
Od: Jade
No pewnie, z chęcią was odwiedzimy :) Podaj adres i godzinę spotkania.
______________________
Od: Niall
Strawberry Street, bądźcie o 5:00 pm. ;)
________________________
Od: Jade
Ok, będziemy. Do zobaczenia.
________________________

-Mamy jeszcze godzinę. - oznajmiłam odkładając telefon na szklany, niski stolik w salonie. Walnęłyśmy się na kanapę. Perrie włączyła telewizor. Przynajmniej to było w zestawie z meblami. Był stary i ledwo chodził, ale nie miałyśmy niczego innego, więc zadowoliłyśmy się tym. Oglądałyśmy jakieś seriale komediowe. Było to tak głupie, że aż śmieszne. Wybuchałyśmy ciągle śmiechem.

***
-To chyba tu. - wskazałam na dom przed nami. Zapukałam lekko w drzwi. Zanim ktokolwiek otworzył usłyszałam wiele odgłosów. W końcu drzwi się otworzyły, a przed nami ukazał się Niall.
-Hej, dziewczyny. Zapraszam. - powiedział z uśmiechem i wpuścił nas do środka. Poszliśmy do salonu, gdzie siedzieli trzej nieznajomi mi chłopacy. Byli na oko w wieku mojego brata. - Chłopaki, poznajcie moją siotrę, Jade i jej przyjaciółkę, Perrie. - przedstawił nas. Na początek podszedł do nas Mulat o czekoladowych oczach. Przytulił nas przyjaźnie. Zdziwiło mnie to trochę, ale odwzajemniłam gest, tak jak i Perrie.
-Jestem Zayn. - uśmiechnął się. Popatrzył na Pezz z widocznym błyskiem w oku. Najwyraźniej mu się spodobała. Od razu zaczęłam sie zastanawiać, czy jest odpowiedni da niej. Edwrads by mnie chyba zabiła, gdyby zajrzała do mojej głowy. 
Następny był wysoki brunet o jasnobrązowych oczach.
-Liam. - odparł również się uśmiechając. Podał każdej po kolei dłoń, po czym wrócił na kanapę. Wyjął telefon i uśmiechnął się do niego. Najwyraźniej dostał od kogoś przyjemną wiadomość. Od razu skojarzyło mi się to z dziewczyną. 
Wszędzie miłość.
Kolejny brunet w lokach. Jego wyraz twarzy wyrażał tylko "Bierz mnie, mała".
-Mam na imię Harry, drogie panie. - powiedział nonszalancko i ucałował każdej zewnętrzną stronę dłoni, uśmiechając się zadziornie. Od razu wiedziałam, że się nie polubimy.
Mimo, że nie przypadł mi do gustu, uśmiechnęłam się do niego, nie chcąc dać wrażenia oschłej czy sztywnej.
Ostatni był brunet, którego niebiesko-szare oczy przyglądały mi się z zaciekawieniem. Uśmiechał się tajemniczo, co jeszcze bardziej zachęciło mnie do poznania go, ale również do trzymania wyjątkowo dużego dystansu - tak jak z Harry'm - między nami. Jednak ciekawość wygrała. Patrzyłam na niego cały czas. Wyglądał na tajemniczego, ale zarazem aroganckiego, co sprawiało go przystojniejszym.
Chwila, chwila. Zapędziłam się chyba.
Jednak nie mogłam się sprzeczać ze sobą. Chłopak wyglądał naprawdę dobrze, a ta cała aura "bad boy'a", bo taki się wydawał, jeszcze bardziej upewniało mnie w tym, że mi się spodobał. Oczywiście, tylko z wyglądu. Było to dziwne, bo nigdy nie patrzyłam na płeć przeciwną w ten sposób.
-Witajcie. Jestem Louis Tomlinson. - powiedział lekko zachrypniętym głosem. Na początku przywitał Pezz, uściskując jej rękę. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie.
Następnie zbliżył się do mnie i wyciągnął ku mnie dłoń. Spojrzałam na nią, a później w jego oczy, które również były ładne, a nawet bardzo ładne. Nigdy takich nie widziałam. Szary połączony z niebieskim. Soczewek raczej nie nosił, bo po co miałby? Zwykły facet nie przejmuje się wyglądem. Był po prostu z natury przystojny praktycznie w każdym calu.
Uścisnęłam jego rękę uśmiechając się niepewnie.
-Jade. - kiedy wypowiedział moje imię przeszły mnie ciarki. Nie mogłabym nawet określić czy przyjemne czy nie. Dziwne. Przy nim czułam się dziwnie, ale nie nieprzyjemnie. Było to coś w rodzaju nowego uczucia, ktore chciałam poznać bardziej. Jednak bałam się. Bałam się go poznać. 
Posłał mi ten swój uśmieszek. 
- Imię równie piękne, jak jego właścicielka. - szepnął tak, że tylko ja usłyszałam.



SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! 
Oby był lepszy, lmao.
No tak więc zaczęło się dziać, tak przynajmniej mi się wydaje. Jak wam się podoba?
Zależy mi na waszych opiniach bardzo, bardzo, bardzo, ale to już wiecie.
Tak, wiem, pisałam, że nie zmienię szablonu, ale jako że autorka nowego, jak i starego szablonu jest - można tak powiedzieć - moją znajomą, stwierdziła, że nie podoba jej się szablon, który kiedyś zrobiła, więc powstał nowy. Co ja poradzę, haha. Poza tym uważam, że ten szablon też jest śliczny ♥
Mam nadzieję, że będzie was tu jeszcze więcej, chociaż i tak dziękuję za każde wejście, za każdy komentarz, etc. 
Tak więc do następnego.
Kocham was, pysie! xx
wasza @divathirlwall

2 komentarze:

  1. Świetne ! Wreszcie jakieś opowiadanie gdzie jest Lou z Jade hehe xd
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny!
    czekam na trzeci rozdział :)

    OdpowiedzUsuń